Ewakuowane dzieła Jacka Malczewskiego wróciły do Lwowa
Dzieła sztuki zostały sprowadzone do Polski w związku z rozpoczęciem pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę. Od listopada 2022 roku do października 2023 roku były prezentowane na wystawie "Idę w świat i trwam. Obrazy Jacka Malczewskiego z Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki".
Ekspozycja sąsiadowała z dziełami Malczewskiego ze zbiorów Muzeum Narodowego w Poznaniu. Kolekcja najwybitniejszych dzieł tego twórcy jest wizytówką poznańskiego muzeum.
Wystawa "Idę w świat i trwam” cieszyła się ogromnym zainteresowaniem; za jego sprawą czas prezentowania lwowskich dzieł Malczewskiego został przedłużony o pół roku. Dłużej wystawa trwać nie mogła, bo w muzeum rozpoczynał się remont.
Dyrektor Muzeum Narodowego w Poznaniu Tomasz Łęcki poinformował PAP, że ewakuowane dzieła wróciły już na Ukrainę.
"Z naszej strony była deklaracja, że jesteśmy gotowi te obrazy nadal przechowywać w naszych magazynach, w dobrych, bezpiecznych warunkach. Z tej propozycji nie skorzystano, obrazy zostały odwiezione. Widzę, że muzea ukraińskie, w tym także lwowskie, organizują w różnych muzeach wystawy, więc być może i te dzieła pojawią się gdzieś w Polsce lub w Europie” – powiedział PAP Tomasz Łęcki.
Jak dodał, lwowscy muzealnicy potrafią skutecznie zadbać o to, by nie tylko zapewnić swoim dziełom sztuki bezpieczeństwo, ale i by wykorzystać obecny, trudny czas do promowania swojej kultury i swoich kolekcji.
„To dla nich bardzo ważne. We Francji, w Niemczech, we Włoszech słyszałem w rozmowach, że do czasu rozpoczęcia tej pełnoskalowej agresji Rosji Ukraina była tam krajem niezrozumiałym” – podkreślił Tomasz Łęcki.
Dyrektor podkreślił, że prezentacja dzieł sprowadzonych ze Lwowa cieszyła się bardzo dużym zainteresowaniem miłośników sztuki, nie tylko z Poznania i z Wielkopolski. W ciągu niespełna roku wystawę odwiedziło ponad 100 tys. osób.
"Ta wystawa nie była ekspozycją szczególnie spektakularną, ale była bardzo autentyczna. Była powiązana z ekspozycją cenniejszych artystycznie obrazów naszej kolekcji Malczewskiego. Nadzwyczajne nie były nakłady na scenografię, która była niezwykle oszczędna. Jednak widzieliśmy, że to nie była wystawa jedynie odwiedzana, zaliczana, odhaczana - ona była przeżywana" - powiedział.
"Nikt z nas nie spodziewał się takiego odzewu. Myślę, że to też pokazuje, że sztuka nie jest oderwana od rzeczywistości zarówno wtedy, kiedy powstaje, jak i wtedy, kiedy jest odbierana. Splot z rzeczywistością zadecydował o takim odbiorze tej wystawy. Jesteśmy z niej bardzo dumni" - dodał Tomasz Łęcki.
Jeszcze we wrześniu ub. roku rzecznik muzeum Paweł Oses mówił PAP, że choć wystawa się kończy, obrazy na razie zostają u Polsce, bo nie ustały okoliczności, z powodu których zostały one ewakuowane.
Tomasz Łęcki przyznał, że organizacja wystawy przyczyniła się także do przygotowania katalogu „Jacek Malczewski. Malarz”, prezentującego dzieła znajdujące się w stałej ekspozycji Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki im. Borysa Woźnickiego, Muzeum Pałacu w Rogalinie i Muzeum Narodowego w Poznaniu.
Katalog zawiera 80 reprodukcji; towarzyszące im komentarze pozwalają na poznanie najważniejszych aspektów twórczości artysty. „To jest w tej chwili najważniejsza książka w naszej kolekcji, zresztą bardzo rozchwytywana” - powiedział.
Wystawa "Idę w świat i trwam. Obrazy Jacka Malczewskiego z Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki" została zorganizowana jako gest pomocy i solidarności w ochronie dziedzictwa. Jej autorzy przypomnieli, że niszczenie przez Rosjan dzieł sztuki, świątyń czy miejsc pamięci to jawne pogwałcenie konwencji haskiej o ochronie dóbr kulturalnych w razie konfliktu zbrojnego, ratyfikowanej w 1954 r. Dewastowanie obiektów o wadze historycznej i artystycznej oficjalnie zalicza się do zbrodni wojennych.
"Twórczość Jacka Malczewskiego, będąca świadectwem i krytyczną analizą burzliwej i dramatycznej historii Polski, współcześnie staje się świadkiem doświadczającym – barbarzyństwa wojny. Symbolicznie podróż tych obrazów jest jak wojenna tułaczka w poszukiwaniu bezpiecznego schronienia, jak ukraińscy uchodźcy" – podkreślili autorzy wystawy. (PAP)
autor: Rafał Pogrzebny