Musimy być przygotowani, że różne wypadki będące skutkiem wojny mogą się powtórzyć
Podczas wywiadu w Studiu Kongresu 590 w Rzeszowie, prezydent został zapytany czy Polska jako kraj graniczący z Ukrainą walczącą z rosyjską agresją, musi być przygotowana, że taka sytuacja jak w Przewodowie może się powtórzyć.
"Niestety, w jakimś sensie musimy być przygotowani na to, że sytuacje różnych właśnie wypadków będących skutkiem wojny, która się za granicą toczy, mogą się powtórzyć. Mam nadzieję, że tak nie będzie i czynimy wszystko, żeby tak się nie działo" - powiedział prezydent.
Dodał, że przed takim zdarzeniem jak w Przewodowie niestety nie dało się ochronić. Zaznaczył, że rozmawiał z ekspertami i wojskowymi, którzy mówili, że żaden system przeciwrakietowy w takiej sytuacji nie przechwyciłby rakiety na terytorium Polski, bo prawdopodobnie nie zdążyłby.
"Chyba że byłby to specjalnie chroniony punkt strategiczny, który miałby swoją obronę przeciwrakietową, która by cały czas monitorowała, czy aby dokładnie w tym kierunku, na to miejsce rakieta nie leci. Więc było to praktycznie niemożliwe, żeby zapobiec temu nieszczęściu, w momencie, w którym ta rakieta już na to miejsce leciała" - powiedział prezydent.
Siły rosyjskie przeprowadziły we wtorek po południu zakrojony na szeroką skalę atak rakietowy na Ukrainę, wymierzony głównie w obiekty energetyczne. Tego dnia na terenie leżącej blisko granicy z Ukrainą wsi Przewodów (woj. lubelskie) spadł pocisk, doszło do eksplozji w wyniku której zginęło dwóch obywateli Polski.
Prezydent informował w środę, po naradzie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, że nic nie wskazuje na to, iż zdarzenie w Przewodowie to intencjonalny atak na Polskę i nie ma żadnych dowodów, że rakieta została wystrzelona przez Rosję, jest natomiast wysokie prawdopodobieństwo, że była to rakieta ukraińskiej obrony powietrznej. (PAP)
autor: Karol Kostrzewa
kos/ mok/